PRZEDPREMIEROWO "Kobieta w oknie" - A. J. Finn - Wydawnictwo WAB



Jak pisałam już na swoim fanpage'u, wydawnictwa prześcigają się ostatnio w wydawaniu thrillerów. Wraz z Nowym Rokiem zostałam zasypana egzemplarzami recenzenckimi tegoż gatunku. Pierwszy z nich, który przeczytałam i o którym pisałam TUTAJ, okazał się wielkim sukcesem i pozycją zdecydowanie wartą zakupienia i przeczytania. A jak było z "Kobietą w oknie"? Zapraszam na recenzję.

Trzydziestodziewięcioletnia Anna Fox jest cenionym psychologiem dziecięcym. A raczej... była. Kobieta, która przez większość życia pomagała innym, wyprowadzała dzieci z ciężkiej depresji i pomagała wyjść na prostą po różnych traumach, obecnie jest zamknięta w czterech ścianach i we własnej głowie. Anna od blisko roku cierpi na agorafobię. Choroba nie zaczęła się jednak ot tak, lecz jest skutkiem traumy, której kobieta doznała po ciężkim wypadku samochodowym, w którym uczestniczyła wraz z mężem i córką. Przeszła przez wszystkie etapy depresji, aż do panicznego lęku przed wychodzeniem na zewnątrz. Przestała utrzymywać kontakt z przyjaciółmi i znajomymi oraz chodzić do pracy. Mieszka sama w czterokondygnacyjnym domu, a jej najlepszymi przyjaciółmi są butelka czerwonego wina (zwykle w ilości hurtowej), kot Punc i aparat fotograficzny. Do tego czasami grywa w szachy na stronie internetowej i udziela porad innym osobom z agorafobią. Udało jej się nawet kilkorgu pomóc, mimo że z nią samą jest coraz gorzej.



Każdy dzień Anny wygląda tak samo. Wstaje bardzo późno, około południa, ponieważ późno się kładzie i bierze leki nasenne, które w dodatku popija alkoholem. Je śniadanie (choć właściwie z reguły je pomija i od razu pije pierwszą szklaneczkę wina), później trochę "pracuje" przy komputerze, ewentualnie śledzi aparatem sąsiadów. Jeśli chodzi o sąsiadów - Anna zna każdego. Co więcej, zna też ich rozkłady dnia, romanse, skoki w bok i inne przewinienia. Zdecydowanie nie jest to normalne, ale kiedy od tylu miesięcy jest się skazanym tylko na siebie, tworzy się fikcyjne więzi, by nie zwariować do reszty. Po codziennych obserwacjach Anna z reguły ogląda jakiś czarno-biały film ze swojej ogromnej kolekcji, wypija kilka kolejnych szklaneczek Merlota i kładzie się spać. A następnego dnia od nowa to samo.

Wszystko zmienia się w dniu, gdy do domu po drugiej stronie skweru wprowadza się nowa rodzina - Russelowie. Anna oczywiście na bieżąco śledzi ich przeprowadzkę, a później - codzienność. Rozpoznaje już pana domu oraz syna - Ethana. To zresztą chłopak jako pierwszy odwiedza Annę - z prezentem od matki w ramach wkupienia się w łaski sąsiadów. Ethan okazuje się inteligentnym i wrażliwym człowiekiem, szybko nawiązuje więź z Anną. Jest uroczy, poukładany - przykładny syn i bardzo nietypowy nastolatek. Innego dnia Anna poznaje kobietę, która podaje się za Jane Russel. Bardzo szybko zaczynają nadawać na wspólnej fali, grają w szachy, piją wino - generalnie spędzają ze sobą całe popołudnie.



Kolejnego dnia Anna widzi przez obiektyw swojego aparatu, jak ktoś dźga nożem Jane w jej własnym domu. Spanikowana dzwoni po pomoc, a następnie próbuje pobiec do domu Russelów i uratować nową przyjaciółkę. A później... budzi się następnego dnia w szpitalu. Wszystko jest bardzo dziwne. Anna doskonale wie, dlaczego wyszła z domu, mimo że tego nie chciała. Wie, że zadzwoniła na policję i że Jane została pchnięta nożem. A jednak nikt jej nie wierzy. Jane Russel podobno ma się znakomicie, w ich domu nikt nie został skrzywdzony, a pomoc została wezwana bezpodstawnie. Wszyscy uważają, że Anna chciała zwrócić na siebie uwagę, dlatego wybiegła z domu. I do tego była pijana. I na pewno ma halucynacje po lekach. A jakby tego wszystkiego było mało - kiedy żąda, by dano jej porozmawiać z Jane, jeśli rzekomo nic jest nie jest, jej mąż przyprowadza... zupełnie obcą kobietę. I wszyscy uważają, że to prawdziwa Jane Russel.

Co takiego wydarzyło się tamtego popołudnia? Czy faktycznie Anna zwariowała i miała halucynacje po lekach popijanych alkoholem? A jeśli jednak ma rację? Kim w takim razie jest ta obca kobieta i dlaczego wszyscy uważają, że to Jane? I co się stało z prawdziwą Jane Russel?

W większości opinii, które czytałam o tej książce, blogerzy pisali, że na początku ciężko było im się "wgryźć". Ja miałam odwrotnie - początek czytało mi się całkiem nieźle. Lubię czytać o odchyłach ludzkiej psychiki, więc ciekawił mnie sposób życia Anny, z jej depresją, agorafobią i uzależnieniem od alkoholu na raz. Około setnej strony zaczęłam się jednak nudzić. Dlaczego? Bo te ~100 stron przedstawiało dokładnie takie same dni. Ile można czytać o tym samym? Nawet jeśli nas to ciekawi, w końcu stanie się nudne. Mniej więcej przy 130 stronie zaczął się wątek Russelów i liczyłam na to, że zrobi się ciekawiej. Niestety - nie zrobiło. Miałam wrażenie, że cały "polot" książki został zużyty na początku. Męczyłam się więc przez kolejne 200 i nie dowiedziałam zbyt wielu nowych rzeczy. Anna coraz więcej piła, robiła coraz więcej irracjonalnych rzeczy i coraz bardziej mnie irytowała. Męczyłam te 3/4 książki niemiłosiernie. I długo. Wiele razy odkładałam ją na bok, bo nie dawałam rady czytać kolejny raz o szklaneczce Merlota. Kiedy zostało mi około 100 stron do końca, powiedziałam sobie, że muszę przeczytać je na raz, bo inaczej nie przeczytam ich wcale. No i przeczytałam. Przyznaję, że ostatnie 50-70 stron było całkiem niezłe, rozwiązanie zagadki ciekawe i nieprzewidywalne. Gdyby cała książka taka była, przeczytałabym ją pewnie w jeden dzień. Ale niestety tak nie było. Z przykrością muszę stwierdzić, że gdybym nie dostała tej książki do recenzji, prawdopodobnie przerwałabym w połowie i nie dokończyłabym jej. Nie miałabym wtedy okazji poznać całkiem niezłego zakończenia, ale niestety - dobra książka to nie tylko wciągający początek i intrygujące zakończenie - ponad 200 stron w środku również powinno być czymś więcej, niż zapchajdziurą.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu WAB!

Komentarze

  1. Szkoda, że książka jest taka nierówna, że początek i zakończenie są tylko ciekawe. Mam ją w planach i jestem ciekawa jak ja ją odbiorę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, zastanawiam się czy mam wystarczająco dużo silnej woli by przeczytać tę książkę xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli akcja rozwija się przez pół książki, a przez drugie pół opisywana jest jedna sytuacja, to ja pasuje :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiałam się nad tą książką, ale na razie jest chyba ponad moje siły...
    xoxo
    L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty