Podsumowanie roku 2017



Przeczytałam w tym roku 66 książek. Mam zaczęte kolejne trzy, ale niestety nie wyrobię się z nimi do końca roku. Mimo wszystko jest to jeden z najlepszych wyników w moim życiu. Więcej miałam chyba tylko za czasów gimnazjum, ale wtedy nie liczyłam dokładnie ile. Cieszę się również z tego, że w końcu zaczęłam czytać po angielsku, choć dopiero pod koniec roku. Taki miałam cel i udało się go zrealizować. Dodatkowo zaczęłam prowadzić tego bloga, bookstagrama i ogólnie był to bardzo owocny rok pod tym względem. Kiedy przeglądam swoją biblioteczkę na portalu lubimyczytac.pl ciężko mi jednoznacznie określić, która książka podobała mi się najbardziej, a która najmniej. Myślę, że nie są to pojedyncze pozycje. Było sporo takich, którymi się zachwyciłam, a także sporo słabych, które irytowały mnie podczas czytania i na pewno więcej po nie nie sięgnę. Te, które znalazły się pomiędzy nimi, to książki średnie, które nie były złe, ale nie były też na tyle dobre, by zapadły mi w pamięć. 
Zacznę od tych najlepszych :)

Margo - to chyba mimo wszystko najlepsza książka, jaką przeczytałam w tym roku. Najbardziej szokująca i dosłownie "ryjąca banię". Nie wiesz po niej, jak się nazywasz ani w jakim świecie żyjesz. Genialny thriller psychologiczny, lepszy niż jakikolwiek inny przeczytany przeze mnie w tym roku. Żaden inny tak mną nie wstrząsnął i nie zmącił mi myśli.



Lokatorka - kolejny genialny thriller psychologiczny. Oczekiwałam po niej bardzo wiele, a dostałam jeszcze więcej. Na dodatkowy plus są krótkie rozdziały, płynnie przechodzące z przeszłości do teraźniejszości - czyta się ją błyskawicznie.



Eva, Teva i więcej Tev - dawno nie czytałam tak genialnej fantastyki. Nie wiem nawet, jak ją dokładnie określić - fantastyka, książka pseudonaukowa? Chyba nie ma określenia na gatunek, w jakim została napisana, ale mimo wszystko jest świetna. Połączenie młodzieżówki, dramatu, nauki, fantastyki - nie sądziłam, że to się może udać, a jednak udało się i to z nawiązką.



Jeździec miedziany - tę książkę czytałam na samym początku roku, jeszcze zanim założyłam bloga i bookstagrama. Wspominam ją fantastycznie, zwłaszcza, że czytałam ją na urlopie w górach i okropnie ubolewam nad faktem, że nie miałam czasu na przeczytanie dwóch następnych części. Genialne połączenie romansu i historii - jak nie lubię książek historycznych, tak ta była cudowna i na pewno wkrótce wrócę do tej serii.

Żerca i Obsesja - dwie książki mojej ulubionej polskiej autorki Katarzyny Bereniki Miszczuk. Jak zwykle doskonałe i niezwykle wciągające. Nie mogę doczekać się "Przesilenia"! <3




Ciemna strona i Czasami kłamię - kolejne dwa fantastyczne thrillery przeczytane przeze mnie w tym roku. Aczkolwiek Ciemna strona, oczywiście moim zdaniem, nie umywa się do Margo :)




Do zobaczenia nigdy - różne opinie słyszałam o tej książce, ale moim zdaniem była świetna. W na pozór zwyczajnej młodzieżówce poruszyła bardzo poważny temat osób niewidomych i podejścia ludzi do nich.



Lion. Droga do domu - tę książkę również czytałam na początku roku - bodajże była to pierwsza przeczytana przeze mnie książka w 2017 roku. Świetna, prawdziwa do bólu historia człowieka, który przeszedł w życiu tyle, że ciężko pomieścić to sobie w głowie.

Nieobecna - dzięki niej poznałam twórczość świetnej polskiej pisarki Agnieszki Olejnik, która pisze niezwykle wciągająco i poruszająco lub wzruszająco, zależnie od tematu. Wróciłam do jej twórczości w Cudach i cudeńkach, które były tak samo wspaniałe jak Nieobecna.



Był sobie pies - po tę książkę sięgnęłam po lekturze Psiego najlepszego. O ile ta druga jedynie mnie zaciekawiła, o tyle pierwsza - poruszyła do głębi i ścisnęła za serducho. Polecam wszystkim wrażliwcom :)



Teraz czas przejść do najgorszych książek roku 2017. Niestety było ich w tym roku sporo, nad czym strasznie ubolewam. Ale mimo wszystko jest ich mniej niż tych świetnych, więc chyba nie wyszło tak źle :)

Ostrze zdrajcy - zdecydowanie najgorsza przeczytana przeze mnie książka w tym roku. Nie dałam rady doczytać jej do końca, tak była beznadziejna. Jak uwielbiam takie klimaty i ogólnie fantastykę, tak ta książka była totalnym niewypałem.

Garść pierników, szczypta miłości - tę książkę co prawda doczytałam do końca, ale była to całkowita strata czasu. Wcześniej czytałam już jedną książkę tej autorki - "Obudź się, Kopciuszku" i średnio mi się podobała, ale chciałam dać autorce drugą szansę. Niestety, nie zasłużyła za nią.



Jak powietrze - kolejna beznadziejna i niedopracowana książka. Po takich pozycjach zaczynam rozumieć, dlaczego ludzie nie chcą czytać polskiej literatury.

Pudełko z marzeniami - to książka, na której zdecydowanie najbardziej zawiodłam się w tym roku. Uwielbiam twórczość Alka, książki Witkiewicz też czytałam i mi się podobały, dlatego po Pudełku oczekiwałam sporo. Niestety nie dostałam nic z tego, czego w tej książce szukałam. Tym autorom pisanie razem zdecydowanie nie służy, podobnie jak Hoover i Fisher.



List z przeszłości - o matko, jak ja się zmęczyłam tą książką. Aż sama myśl o niej mnie męczy, dlatego macie TUTAJ link i jeśli jesteście ciekawi, co takiego męczącego w niej znalazłam - zapraszam do przeczytania. 



Wróć, jeśli masz odwagę i Lato Eden - dwie młodzieżówki, co ciekawe - obie z Book Tour'ów. Spodziewałam się po nich czegoś więcej, niż typowe książki dla nastolatek, ale niestety niczego takiego nie znalazłam. Płytkie, powtarzalne historie w dodatku z koszmarnie irytującymi bohaterami.




Zaklinacz ognia - kolejna książka z Book Tour'a, tym razem coś pomiędzy młodzieżówką a fantastyką. Czytało się ciężko, przez niemal całą książkę akcja była tak pogmatwana, że nie ogarniałam, kto, co i dlaczego. Na koniec się nieco rozkręciło i może sięgnę po drugą część, żeby sprawdzić postępy autora, ale jeszcze to przemyślę.



książki Denise Hunter - Boskie lato i Taniec ze świetlikami - bohaterowie pod trzydziestkę zachowujący się jak piętnastolatkowie - zdecydowanie jestem na nie.



A jak to wygląda u Was? Macie swoje typy na najlepszą i najgorszą książkę 2017 roku? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

Komentarze

  1. Gratuluję wyniku i życzę jeszcze bardziej zaczytanego 2018! A kilka tytułów na pewno sobie podkradnę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele osób chwali thrillery Tarryn Fisher, więc chyba muszę się za nie zabrać, dotychczas poznałam jedynie jej trylogię "Mimo moich win", która nawet mi się podobała :) Muszę też koniecznie przeczytać "Obsesję". Jedna pozycja z tych najlepszych nam się pokrywa, też bardzo podobała mi się "Nieobecna" ;) Niestety, również zawiodłam się na "Pudełku z marzeniami", najbardziej na tym, że oczekiwałam świątecznej pozycji, a o świętach było tam tyle, co nic.
    Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię książki "ryjace banie", więc z radością sięgnę po Margo, a czytając ten wpis zdałam sobie sprawę, że jest tu kilka moich planów czytelniczych z poprzedniego roku, zatem czas zamienić je w działanie ;) Trudno mi się zdecydować na określenie swojego typu najlepszej książki, w każdym gatunku znalazłam tą jedną, jedyną wyjątkową, ale zawsze emocje powracają, gdy wspominam "Masz na imię Camille" Agnieszki Stabro. Nie potrafię jednak podać tej najgorszej, wszystkie przeczytane miały coś wyjątkowego w sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaak, "Margo" ryje psychikę. Ta pustka w głowie po przeczytaniu to było coś...coś...sama nie wiem. Ale dzięki niej zaczęłam się przekonywać do thrillerów!
    xoxo
    L. (http://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty