"Bilet do szczęścia" - Beata Majewska - Wydawnictwo Książnica (Grupa Wydawnicza Publicat S.A.)



"- Wszystko jest trudne, nim stanie się proste (...)
- Niekiedy najpierw jest proste, a potem robi się trudniej..."


Witajcie :) Przy okazji ostatniej recenzji zapowiadałam, że kolejna pojawi się bardzo szybko, ale jak to zwykle bywa, akurat w takim momencie pojawia się milion spraw do załatwienia i pisanie jest ciągle odkładane na później. Wygląda na to, że szykują mi się wielkie zmiany w życiu, które początkowo pewnie nie będą przyjemne i ciężko będzie się przestawić, ale na dłuższą metę na pewno przyniosą wiele korzyści, więc warto się chwilę przemęczyć :)

A teraz przejdźmy już do sedna, czyli do mojej opinii o książce "Bilet do szczęścia", drugiej części "Konkursu na żonę", o którym to pisałam ostatnio i wychwalałam pod niebiosa. Zresztą nadal uważam, że bardzo słusznie, bo druga część, nie dość, że mnie nie zawiodła, to tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że dzięki współpracy z Wydawnictwem Publicat odkryłam kolejną wspaniałą polską autorkę :)

Zawsze mam problem z pisaniem recenzji kolejnych części serii. Czy powinnam informować o wydarzeniach, które miały w niej miejsce? No bo przecież bloga czytają też osoby, które nie znają pierwszego tomu i to będzie dla nich spojler... Ale z drugiej strony jak napisać recenzję nie informując czytelnika o żadnych faktach, które wydarzyły się w trakcie powieści? No nie da się. Specjalnie przeszukałam ostatnio obserwowane przeze mnie blogi, żeby podejrzeć, jak z tym problemem radzą sobie inni blogerzy. No i postanowiłam jednak napisać co nieco o treści, choć mniej niż zwykle :)


"- Nie jesteś głupia, raczej młoda i trochę dziecinna. Czasami warto skupić się na tym, co ważne. Nie tylko słuchać, co ktoś mówi, ale i zauważać, co robi."




"Bilet do szczęścia" oferuje nam dalsze losy Łucji i Hugona. Po tym, jak dziewczyna dowiedziała się o oszustwie narzeczonego związanego ze spadkiem, załamała się, zamknęła w sobie i przestała mu ufać. Nie chce kontynuować związku od początku opierającego się na kłamstwie, więc pakuje walizki, oddaje pierścionek i żąda odwiezienia z powrotem w rodzinne strony. Hugo nie może się z tym pogodzić, uświadamia sobie nagle, że jego wcześniejsze zimne i wyrachowane postępowanie zamieniło się w silne uczucie do młodej kobiety i teraz wcale nie chce, by ich związek się rozpadł. Zaczął planować wspólne, szczęśliwe życie, a nagle wszystko się rozpadło przez jego głupie i, jak się okazało, nieprzemyślane zachowanie.

"Nawet nie wiesz, jaką masz władzę nade mną. (...) Jesteś młoda, bez wykształcenia, bez pracy, bez pieniędzy, zdana na moje utrzymanie, ale to ja jestem słabszy, bo tylko od ciebie zależy, czy będziemy razem; możesz jednym postanowieniem, jednym słowem dać lub odebrać mi dostęp do wszystkiego, co stworzyliśmy, co jest dla mnie najcenniejsze."

Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy babcia Łucji trafia do szpitala i okazuje się, że potrzebuje jak najszybszej diagnostyki i leczenia, a do tego, jak wiadomo w tym kraju, potrzeba pieniędzy. I to dużo. Na pomoc pospiesza Hugo, który oferuje swoje znajomości i pożyczkę, by choć trochę zadośćuczynić ukochanej wcześniejsze kłamstwa. Łucja konsultuje sprawę z rodziną i po naradach podejmują decyzję, by przyjąć pomoc od bogatego prawnika, nie informując o tym jednak babci. W zamian Łucja ma wziąć z Hugonem ślub cywilny i na razie nadal z nim mieszkać, pozwolić mu także na pełny kontakt z córką, by ten mógł otrzymać spadek. O tym oczywiście wie tylko dwoje zainteresowanych.



Czy taki układ ma szansę przetrwać? Wcześniej przynajmniej jedna osoba brała na poważnie związek, który później okazał się być fikcyjny, zależało jej na dobrej relacji, dawała z siebie najwięcej, jak mogła. Kochała całym sercem i przymykała oko na oschłe zachowanie narzeczonego. A teraz? Kiedy oboje wiedzą, że ich związek to farsa, zwykła umowa? Tylko czy na pewno...?

"Wegetujemy. Zamiast żyć, odgrywamy role w spektaklu pod tytułem "Małżeństwo na czas określony", jesteśmy jak dwójka schodzących sobie z drogi, ostatnio coraz mniej lubiących się lokatorów. (...) Ciekawe, kiedy zaczniemy się nienawidzić? Czyżby właśnie dzisiaj się zaczęło?"

Nie będę Wam dziś zdradzać więcej, bo chcę, żebyście sami sięgnęli po te wspaniałe książki i poznali losy Łucji i Hugona - dwojga zagubionych i łaknących miłości osób, nie zdających sobie sprawy z własnej samotności.

Beata Majewska stworzyła piękną, ciepłą opowieść, rozbudzającą w nas całą gamę uczuć - od nienawiści do pewnego zimnego drania, przez irytację, którą wzbudza w nas czasami zachowanie naiwnej nastolatki, aż do wzruszeń i strachu, jak cała historia potoczy się dalej.

"- Czy kiedykolwiek czułaś się ode mnie gorsza? - spytał, marszcząc czoło.
- Ale... W jakim sensie?
- W każdym.
- Kiedyś tak. - Łucja na moment zamknęła oczy.
- Kiedy?
- Na początku. Zanim zrozumiałam, że ja też mogę zdobyć wykształcenie. Może nie tak wysokie jak twoje, ale czy muszę ukończyć Harvard, żeby wiedzieć, że jestem inteligentna? (...) Zazdrościłam ci tego wszystkiego. (...) To było jak pierwsze zachłyśnięcie się wodą, gdy człowiek zaczyna uczyć się pływać. Obezwładniło na moment i przeraziło. Dopiero z czasem przyszła refleksja, że wszystko przede mną, że mogę to zdobyć. Sama. I właśnie wtedy przestało mi na tym zależeć. W jednym jestem od ciebie gorsza, ale w innym lepsza, tak się pocieszam.
- Nie potrafię zrobić jajecznicy na maśle - zażartował nieco przekornie Hugo.
- A ja potrafię. Uzupełniamy się. Babcia mówi, że w małżeństwie nie ma wyścigów. Bo ktoś zawsze przegrywa.
- Czasami myślę, że powinni ją opatentować. Gdyby mieszkała w Stanach, już dawno by to zrobili."

Czytałam całość z zapartym tchem. Jak pisałam wcześniej, dawno już żadne książki mnie tak nie poruszyły i teraz potwierdzam tę tezę po przeczytaniu drugiej części. Jednocześnie strasznie ubolewam, ponieważ przypadkiem dowiedziałam się, że trzeci tom, na który tak strasznie czekałam i który ma wyjść w październiku, nie będzie już o dwójce moich ulubionych bohaterów, a o jednej z bohaterek drugoplanowych ;( Autorko - złamała mi Pani serce.*

Za możliwość zrecenzowania książek mojej nowej ulubionej polskiej autorki bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat S.A.! 



* Ale i tak przeczytam ;)

Komentarze

  1. Ciekawie się zapowiada, lubię takie klimaty :)

    pozdrawiam,
    https://sunreads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka mi się podoba, ale za romansami nie przepadam, także jej nie przeczytam ;)

    Yollowe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Długo się zastanawiałam czy przeczytać czy może nie...A teraz dzięki Tobie wiem, że koniecznie muszę to zrobić! :D
    http://podroozdokrainyksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty