"Konkurs na żonę" - Beata Majewska - Wydawnictwo Książnica (Grupa Wydawnicza Publicat S.A.)



Witajcie! Dziś przychodzę do Was z recenzją książki dla mnie szczególnej :) Dlaczego jest tak wyjątkowa? Ano dlatego, że "Konkurs na żonę" został wydany w tym samym momencie, kiedy mój ukochany mi się oświadczył i niedługo po tym wybraliśmy się do księgarni poprzeglądać książki, a tam w ręce wpadła mi właśnie ta pozycja - od tamtego momentu śmiejemy się, że ja też wygrałam konkurs na żonę :) Marzyło mi się jej przeczytanie już od maja i taką możliwość dostałam od Grupy Wydawniczej Publicat S.A. przy okazji premiery drugiej części - "Biletu do szczęścia" (recenzja już wkrótce!). Zapraszam do przeczytania mojej krótkiej opinii na temat I tomu tej serii :)

Hugo Hajdukiewicz to bogaty prawnik z Krakowa. Wcześniej przez wiele lat mieszkał u wuja w Stanach, gdzie najpierw się uczył, a następnie zdobył zawód i w nim pracował. Po długiej nieobecności wrócił, by kierować polską filią firmy swojego wuja. Jest człowiekiem zdolnym, inteligentnym, jak również pracowitym. Nie spoczywa na laurach, lecz uczciwie pracuje na swój majątek. Do czasu. Do czasu, kiedy wuj umiera i przepisuje mu w testamencie prawie cały swój majątek, ale zamieszcza również wiele warunków, które Hugo musi spełnić, by otrzymać spadek i móc kierować firmą. W przeciwnym razie przypadnie on innym współpracownikom. Jakie to są warunki? Ano szanowny mecenas Hajdukiewicz musi ożenić się i spłodzić potomka przed ukończeniem 30 roku życia. Nie musi to być z tą samą kobietą, ale mimo wszystko zadanie nie jest łatwe do wykonania. A czasu pozostało niewiele, bowiem Hugo w tym roku skończy 29 lat i do tej pory nie w głowie była mu żeniaczka. No, może kiedyś była, ale kiedy jego związek z miłością życia się rozpadł, nie widzi już siebie w roli męża i ojca. Ale pozwolić, by tyle pieniędzy i wpływów przeszło mu koło nosa? Nie ma opcji.

Jego przyjaciel - Adam Soliński, prowadzący firmę reklamową, a także sponsorujący bibliotekę Uniwersytetu Jagiellońskiego, podpowiada mu pewien "genialny" pomysł. Początkowo każe mu załatwić listę najbardziej aktywnych czytelników biblioteki, wybrać spośród nich kobiety, następnie przeprowadzić kolejną selekcję i wyłonić te z biedniejszych rodzin, najlepiej z małych miejscowości i najlepiej studentki pierwszego roku. Okazuje się to jednak zbyt żmudnym zajęciem, dlatego pojawia się kolejny pomysł. Soliński wraz z Hajdukiewiczem jako sponsorem ogłaszają konkurs wśród studentów. Tematem konkursu jest napisanie pracy na temat różnic w małżeństwie w XIX a XX wieku. Panowie liczą, że w ten sposób wyłonią potencjalne kandydatki z tradycyjnym podejściem do związku, katoliczki, pewne swoich wartości, ale jednocześnie na tyle młode i naiwne, że łatwo dadzą się omamić Hugonowi i już wkrótce jedna z nich zostanie panią Hajdukiewicz, a zaraz po tym urodzi mu potomka.


"Pamiętaj, bracie, najlepszą kandydatkę na żonę znajdziesz w bibliotece albo kręcącą się przy dzieciach czy pracującą jako wolontariuszka w fundacji, ewentualnie na spotkaniach grup oazowych, ale z tym ostrożnie, bo na fanatyczkę trafić nietrudno. A jeśli pod uwagę weźmiesz, gdzie takie perełki mieszkają - szukaj wyłącznie po wsiach i małych miasteczkach."


Jak wymyślili, tak zrobili. Niestety nie przewidzieli, że część uczestników może napisać prace pod pseudonimem i w ten sposób ich absolutna faworytka i zdobywczyni pierwszego miejsca okazuje się... mężczyzną. A że trzecie miejsce przyznali również studentowi, by nie wzbudzać podejrzeń... Zostaje tylko Łuska - laureatka drugiej nagrody.

Łuska okazuje się być Łucją Maśnik, studentką pierwszego roku socjologii, pochodzącą ze wsi, wychowywaną przez babcię, od kiedy rodzice zginęli w wypadku. Wierząca, praktykująca katoliczka, skromna, pochodząca z biednej rodziny. Pracowita, pomocna, bardzo ufna. Zarażająca dziecinną radością, niechowająca zbyt długo urazy, wieczna optymistka. Taka właśnie jest nasza bohaterka. Jak się pewnie domyślacie - jest to idealny materiał na żonę Hajdukiewicza. On sam ma tego świadomość i choć dziewczyna strasznie go irytuje swoją naiwnością, radością i gadulstwem, zaprasza ją na kolację, a potem, mimo coraz większych wątpliwości, na kolejne spotkania. 


"On potrzebował cichej, spokojnej, ułożonej i niezmanierowanej młodej dziewczyny, która szybko poświęciłaby swoją wolność na ołtarzu, zgodziła się na intercyzę i urodziła dziecko nie po trzydziestym piątym roku życia, lecz rok po ślubie, jak to kiedyś bywało."


Z jakim rezultatem zakończy się akcja "ŻONA"? Zaplanowanym ślubem, czy może jednak potencjalna narzeczona nie spełni oczekiwać bogatego prawnika? Czy Łucja w ogóle dowie się o tym, kim jest dla Hajdukiewicza, czy będzie żyła w nieświadomości? Jakie będzie miała podejście do całej sprawy?

Zapraszam Was serdecznie do przeczytania książki, a sami się dowiecie, co było dalej! Zwłaszcza, że jestem w trakcie czytania kolejnej części i na dniach pojawi się recenzja :)

"Konkurs na żonę" to niezwykle ciepła i przejmująca opowieść o dwójce osób, pozornie niepasujących do siebie na żadnej płaszczyźnie życia. Inne pochodzenie, wychowanie, priorytety, inne podejście do życia. W dodatku ich spotkanie jest całkowicie zaplanowane, to takie jednostronnie aranżowane małżeństwo. Czy taki plan ma szansę wypalić? Czy taki związek może powstać, a później trwać przez wiele lat, jeśli zamiast miłości są tylko zimne kalkulacje i dbanie o drugą osobę jedynie z konieczności? Zwłaszcza, kiedy ta druga osoba darzy nas całkowicie szczerym i gorącym uczuciem, obdarza zaufaniem, jest nam stuprocentowo oddana i skoczyłaby za nas w ogień. Czy można być aż tak wyrachowanym, by żyć obok tego obojętnie? 

Ta książka uczy nas, że z miłości nie można sobie drwić. Nie można wykorzystywać kogoś bezkarnie do swoich celów, nie dając nic głębszego w zamian i myśleć, że pieniądze i dostatnie życie wszystko załatwią, to tak nie działa. Autorka pokazuje nam, jak bardzo można zranić drugiego człowieka swoją obojętnością, że nawet bardzo zakochany i zaślepiony miłością człowiek podświadomie wyczuwa, że coś w jego związku jest nie tak, jak powinno.


Beata Majewska świetnie wykreowała swoich bohaterów. I niech mi tylko ktoś powie, że byli irytujący albo ich zachowanie było głupie, to go osobiście strzelę w łeb, bo to będzie oznaczało, że przeczytał tę książkę "na odwal się", nic nie zrozumiał i nic z niej nie wyniósł. A można z niej wynieść naprawdę bardzo dużo, jeśli tylko się na nią otworzymy. Zachowanie bohaterów, ich emocje, przemyślenia, przeżycia, decyzje... To wszystko jest tak idealnie dobrane, a następnie opisane, że wszystko przeżywamy razem z nimi.  Przede wszystkim, autorka uświadamia nas o ulotności szczęścia. Coś, co w jednej chwili jest całym naszym życiem, za chwilę może zniknąć bezpowrotnie. Co więcej? Często szukamy szczęścia wszędzie, tylko nie tam, gdzie powinniśmy. Mamy je pod swoim własnym nosem, a szukamy na końcu świata i jesteśmy zawiedzeni, że nie możemy tam znaleźć nawet jego namiastki. Oczekujemy cudów, a prawdziwy cud rozgrywa się na naszych oczach. 

Dawno już żadna książka nie poruszyła mi tak mocno serducha. Wiele mi się podobało, ale zawsze czegoś było za mało albo za dużo. A w tej znalazłam wszystko, czego potrzebowałam. W dodatku czytało się ją tak przyjemnie, że nie tylko mnóstwo z niej wyniosłam, ale też bardzo przy niej odpoczęłam. Spędziłam z nią te kilka dni urlopu i to był najlepszy wybór z możliwych :) Przeczytajcie koniecznie!

Za egzemplarz BARDZO BARDZO BARDZOOOOOOOOOO DZIĘKUJĘ Grupie Wydawniczej Publicat S.A. - jesteście najlepsi na świecie <3
* przeczytałam juz 100 stron kolejnej części i jest obłędna! Jak znam życie, to ją dzisiaj skończę, więc wyczekujcie recenzji!

Komentarze

  1. Super recenzja! Muszę zdobyć tą książkę i też przeczytać.

    Przepiękne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja i piękne zdjęcia :D. Zdecydowanie zachęciłaś mnie do lektury tej książki.
    Pozdrawiam,
    http://justbooksreviews.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne zdjęcia <3
    zdecydowanie zachęciłaś mnie do przeczytania :)

    Pozdrawiam :*
    lajla-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten tytuł już za mną, bardzo mi się podobał :) W niedługim czasie zamierzam sięgnąć po kontynuację :)
    Czekam na następną recenzję!

    Pozdrawiam,
    www.ksiazkowapasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachęciłaś mnie tą recenzją :)
    Pozdrawiam, maobmaze

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna recenzja :) Niestety ja sama rzadko sięgam po polskie powieści i nie zmieni się to w najbliższym czasie. Pozdrawiam ciepło. Ewelina z redgirlbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Super recenzja! muszę koniecznie zaopatrzyć się w tę książkę <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem, że nie powinno się oceniać po okładce, ale jest prosta i piękna. I zwróciła moją uwagę już dawno na półce w Empiku. Recenzja super! Teraz wiem, że szukam dokładnie takiej książki. A no i czekam na następną recenzję!

    www.paulina-czyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta książka również skradła moje serce :) Już nie mogę doczekać się, kiedy znajdę chwilę, aby sięgnąć po kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Boskie zdjęcia <3 Książka jeszcze przede mną. Nie przepadam na polska literaturą więc ciągle odkładam ją "na później". Po Twojej recenzji zaczyna myśleć, że to chyba jednak błąd :)

    http://zofiawkrainieksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam okazji czytać tej serii, może kiedyś. Muszę napisać, że bardzo podobają mi się Twoje zdjęcia. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Muszę jak najszybciej zdobyć i przeczytać tą książkę , a ta okładka po prostu skradła moje serce :) Pozdrawiam cieplutko i zapraszam również do siebie https://ksiazkialeksandry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty