"Cześć, co słychać?" - Magdalena Witkiewicz - Wydawnictwo Filia



„Cześć, co słychać?
Dawno się nie widzieliśmy… Czasem mijam przez przypadek kogoś, kto pachnie Tobą. Odwracam głowę, chcę chwycić za ramię, by zatrzymać chociaż ten zapach przy sobie. Niestety to nie Ty. Zamykam wtedy oczy i chociaż przez chwilę w moich myślach jesteś przy mnie. Czasem zwykłe codzienne czynności przypominają mi Ciebie. Takie zupełnie niepozorne, takie na które wcześniej wcale nie zwracałam uwagi. Dawno się nie widzieliśmy. (…)”

Któż z nas nie chciał kiedyś napisać takiego maila? Chyba każdy przeżył w swoim życiu taką znajomość, która, kiedy trwała, była najważniejsza, najwspanialsza, poświęcaliśmy jej każdą wolną chwilę. Nie widzieliśmy świata poza tą jedną osobą, czy to chłopak czy najbliższa przyjaciółka. Nie wyobrażaliśmy sobie bez niej życia. A potem znajomość się rozpadła. I trzeba było jakoś żyć dalej.

W takiej sytuacji jest główna bohaterka książki Magdaleny Witkiewicz pt. „Cześć, co słychać?” – Zuzanna. W momencie, gdy ją poznajemy, jest trzydziestodziewięcioletnią dojrzałą kobietą, szczęśliwą żoną i mamą dwóch kochanych dziewczynek, poza którymi nie widzi świata. Jednak, jak każdy człowiek, zadaje sobie czasami pytanie „Co by było gdyby?”. Otóż Zuza przeżyła kiedyś wspaniałą, pierwszą miłość. Było to w klasie maturalnej. Z wzajemnością zakochała się w klasowym przystojniaku – Pawle, nazywanym przez wszystkich Pablem. Było jak w bajce – róże, miłosne listy, fascynacja, wykradanie wolnych chwil, snucie planów na przyszłość, tą bliższą i tą dalszą, takich na całe życie. Była to gwałtowna i szalona pierwsza miłość. Później przyszły studia i było jeszcze bardziej cudownie, mniej ograniczeń, więcej wolności, namiastka dorosłego życia. Przyszedł też czas na podejmowanie decyzji dotyczących przyszłości. Priorytety okazały się zupełnie inne i związek nie przetrwał. Pozostał żal, gorycz i mnóstwo wspomnień, wcale nie mniej intensywnych mimo upływu czasu.



Parę lat później Zuza poznaje Wojtka i zakochuje się w bezpieczeństwie i stabilności, którymi ją otacza. Może właśnie dlatego, żeby było zupełnie inaczej? Może nie chce przechodzić kolejny raz przez to samo, chce zbudować rodzinę, ustatkować się, a Wojtek jest do tego idealnym kandydatem. A może po prostu kocha to, jakim jest człowiekiem. Kilka lat później na świat przychodzą ich córki, a cała rodzina żyje szczęśliwie w swoim domku w Gdańsku. Do czasu. Zawsze coś dzieje się do czasu, aż wydarzy się coś innego. Tutaj było to spotkanie Zuzy z przyjaciółkami z liceum z okazji dwudziestolecia matury. Jak to zwykle bywa, wypłynął temat pozostałych uczniów z klasy, w tym oczywiście Pawła. No bo przecież kiedyś byli tacy nierozłączni, więc jak to możliwe, że teraz nie mają ze sobą kontaktu? Po spotkaniu Zuzanna sama zaczyna nad tym rozmyślać, przez przypadek znajduje też stare listy od Pawła, zaczyna je czytać…

Pewnie sami się domyślacie, jak ta historia dalej się potoczy. Więc żebyście po tej recenzji nie pomyśleli „O nie, kolejna babka z kryzysem wieku średniego, która zaczyna zdradzać swojego męża, nudy” dodam, że w tej książce nic nie jest do końca takie, jakim się wydaje. Z biegiem akcji wychodzą na jaw kolejne sprawy z przeszłości, które bohaterka nie dość, że zataiła przed wszystkimi wkoło, to jeszcze wyparła z własnej świadomości. Niemal przez całą książkę nie jest wyjaśnione do końca, dlaczego Paweł i Zuza się rozstali, przecież taka wielka miłość powinna przetrwać wszystko! A tu bach, nagle trzy lata wycięte z życiorysu i wracamy dopiero w momencie poznania Wojtka.
Jak się pod koniec okazuje, autorka postanowiła zwrócić uwagę na bardzo ważne decyzje, które, nie do końca przemyślane, mogą mieć wpływ na całe dalsze życie. Nawet nie do końca świadomie i nawet jeśli oddzielimy je grubą kreską. One zawsze wrócą, zwykle w najmniej spodziewanym momencie i mogą bardzo wiele namieszać.

Magdalena Witkiewicz po raz kolejny podejmuje w swoich książkach rozważania o problemach, o których się nie mówi. Jej bohaterki nigdy nie są jednoznaczne, budzą wiele kontrowersji, są oceniane przez innych. Bo przecież najłatwiej jest osądzić i postawić na kimś krzyżyk, nie znając kontekstu. Pod koniec powieści znajdujemy piękny cytat:

„Ta historia nauczyła mnie, że nigdy, przenigdy nie należy nikogo osądzać. Że sytuacja, z której my znajdujemy wyjście, może dla kogoś być sytuacją podbramkową i niemożliwą do pokonania. Każdy medal ma dwie strony. Z zewnątrz nie widać każdej ze stron.”


Książka idealnie nam to przekazuje. Jest też napisana lekkim i przystępnym językiem. Perypetie bohaterów wciągają nas na tyle mocno, że czyta się je bardzo szybko. Ciągle chcemy się dowiedzieć, co wydarzy się dalej, czy bohaterka okaże się taką, za jaką ją wzięliśmy na początku, czy to jednak tylko nasze wyobrażenia… Moim zdaniem książka zdecydowanie warta przeczytania w celu przewartościowania nieco swojego życia i zastanowienia się nad pewnymi aspektami. I może jeszcze przemyślenia sobie, jak my byśmy zachowali się w danej sytuacji, czy przypadkiem nie tak samo jak osoba, którą potępiamy. Polecam!

Komentarze

  1. Ooo to chyba coś dla mnie 😊 Zapisuję na niekończącą się listę "must read" 😏 super recenzja 😍

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty