"Wiecznie żywy" - Isaac Marion - Wydawnictwo Replika



Tym razem przygotowałam dla Was recenzję bodaj najbardziej zaskakującej książki, którą przeczytałam w tym roku.

Kiedy wydawnictwo zaproponowało mi tę pozycję do recenzji, przyznam szczerze, nie mam pojęcia, dlaczego się na nią zdecydowałam. Serio, nie czytam takich książek, ostatnią serią, którą czytałam i która miała cokolwiek wspólnego z zombie, był "Zmierzch", dobre 9-10 lat temu i byłam wtedy w gimnazjum. No w każdym razie otrzymałam książkę, a następnie przeleżała ona kilka tygodni na półce i ciągle ją odkładałam na rzecz innych. Jednak ostatnio dotarła do mnie druga część tej historii - "Płonący świat" i zrobiło mi się głupio, że tak zwlekam z przeczytaniem pierwszego tomu, więc się za niego w końcu zabrałam. I, ku mojemu niedowierzaniu, była to świetna decyzja!

R jest zombie. Jako "R" określa swoje imię, ale jest to prawdopodobnie jedynie pierwsza litera jego imienia z poprzedniego życia. Z życia przed śmiercią. Brzmi dziwnie, ale po śmierci tak jakby się odrodził. Nie wiadomo, skąd dokładnie wzięła się opanowująca świat zaraza, ale martwi odradzają się jako zombie, jeśli zostali ugryzieni przez któregoś z przedstawicieli tego "gatunku". Natomiast jeśli zostali całkowicie zjedzeni, tj razem z mózgiem - wtedy umierają na zawsze i już się nie powstaną z martwych.



R się odrodził. Nie pamięta nic ze swojego poprzedniego życia, a właściwie żadnych konkretów. Pamięta natomiast z grubsza, jak dawniej wyglądał świat i widzi między tamtym dawnym światem a obecnym mnóstwo różnic. Przede wszystkim ludzkości już prawie nie ma. Jedynie w wielkiej twierdzy żyją "ostatki cywilizacji", ale wkrótce i one wyginą. Zombie muszą bowiem zaspokajać swój głód, czyli zjadać kolejnych ludzi, kawałek po kawałku oraz wypijać ich krew. Jeśli przy okazji zjedzą ich mózg, mają też darmowy seans wspomnień zmarłego. Wybijają więc pałętające się po świecie niedobitki, a później wracają na lotnisko, gdzie mają swoje "domy" i tam wegetują aż do następnego "wypadu na miasto".

Zombie poza polowaniem nie mają zbyt wielu zajęć. Z reguły wałęsają się po lotnisku, chodzą bez celu kołysząc się na boki. Czasami zamieniają ze sobą kilka słów, ale niewiele, bo mają bardzo ubogi zasób słownictwa. Nie potrafią też czytać. Z reguły nie radzą sobie nawet z bardziej intensywnym myśleniem, więc nie zawracają sobie nim głowy. Ich dni po prostu mijają. Jeden po drugim, a z każdym kolejnym coraz bardziej gniją i wysychają, choć obiektywnie zajmuje to dość dużo czasu.

R jest inny. Od początku nie identyfikował się z pozostałymi zombie. Był odludkiem, spędzał czas sam. Był bardziej ciekawy świata, więcej rozmyślał, zastanawiał się, jaki jest cel jego odrodzenia. Gromadził również w swoim miejscu zamieszkania wiele pamiątek, w tym płyt winylowych, z których słuchał muzyki. Częściej zastanawiał się, jak mógł mieć wcześniej na imię i jakim był człowiekiem. Męczyło go, że nie ma żadnych wspomnień i że nie potrafi czytać. Pewnego dnia poznał zombie-dziewczynę, która miała na sobie plakietkę z imieniem i rozpaczał, że jest tak blisko odpowiedzi, a nie może po prostu przeczytać jej imienia.

Wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia zombie wyruszają z lotniska na "polowanie". Odnajdują niewielką grupkę ludzi, którzy ukrywają się w jednym z budynków. Zabijają i zjadają jednego po drugim, jednak R doświadcza czegoś niezwykłego podczas konsumpcji mózgu jednego z mężczyzn. Ogląda wiele wspomnień związanych z pewną dziewczyną - Julie i zaczyna je współodczuwać. Chwilę później okazuje się, że dziewczyna również jest w tym miejscu i zagraża jej śmiertelne niebezpieczeństwo. R ratuje ją z rąk jednego z pobratymców, a następnie zabiera do swojego "domu" w jednym z samolotów. Od tej chwili wszystko się zmieni, a dwa światy zbliżą się do siebie na niebezpiecznie małą odległość.



"Wiecznie żywy" to naprawdę świetna książka! Pełna akcji, humoru i barwnych opisów. Autor doskonale poradził sobie ze swoją wizją post-apokaliptycznego świata po zagładzie zombie. Co więcej - zawarł w swojej książce o wiele głębszy sens takiego stanu rzeczy, niż mogłoby się wydawać. Do tego wszystkiego R został wykreowany na naprawdę słodkiego i nieśmiałego chłopaka, nie sposób wyobrażać go sobie jako "tego złego", a Julie to silna dziewczyna o mocnym charakterze i również ciężko jej nie lubić. Książkę czyta się lekko, z ogromnym zaciekawieniem, co też autor wymyśli w kolejnym rozdziale. Gwarantuję Wam kilka godzin świetnej zabawy i całkowitego odprężenia!

* Przyczepię się tylko do jednej rzeczy - na początku książki jest napisane, że R (albo ogólnie wszystkie zombie, nie pamiętam dokładnie) mają poszarpaną dziurę zamiast ust - a w dalszymch rozdziałach nagle z tej poszarpanej dziury robią się zacne usteczka zdolne do szerokiego uśmiechu, a nawet do całowania! 

Poza tym książka naprawdę bardzo mi się podobała. Świetnie się przy niej bawiłam, jak również momentami przeżywałam razem z bohaterami chwile niepewności i stresowałam się o ich dalsze losy.

Na dniach na blogu pojawi się recenzja drugiej części tej serii - "Płonący świat" - zapraszam serdecznie! :)

Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu Replika! <3


Komentarze

  1. Zainteresowałaś mnie tą książką, chyba się na nią skuszę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam film i wiem, że go swego czasu uwielbiałam. Wiedziałam, że jest on na podstawie książki, jednak nigdy nie starczyło czasu aby po nią sięgnąć - czas to zmienić! :)

    http://laggingbooklover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam że jest film, bo miałam jechać do kina z klasą w podstawówce (swoją drogą kiedy to było :o). Nie wiedziałam że jest książka, a zombiaków lubię, więc kto wie czy się nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka zupełnie nie w moim guście, ale podoba mi się Twoja recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro przeżywa się losy z bohaterami, to znaczy, że książka porywa i wciąga. Więc jak najbardziej dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja uwielbiam film, który powstał na podstawie książki. Na pierwowzór jakoś nie miałam ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oglądałam film i go uwielbiam, ale nie wiedziałam, że jest na podstawie książki :D Kiedyś nadrobię ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie nazwałabym tej książki pełną humoru, akcji i barwnych opisów 🤭 Dla mnie osobiście połowa książki była zwyczajnie nudna, dopiero druga część historii zaczęła nabierać tempa o jako tako nadrabiać słaby początek - przeczytałam Twoją recenzję trochę tak jakbyśmy przeczytały dwie różne książki - co swoją drogą jest fascynujące - jak inaczej ludzie odbierają te same dzieła 😅

    she__vvolf 🍂🐺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, każdy inaczej odbiera to, co czyta :) Mi z kolei bardzo podobała się pierwsza połowa, kiedy R zaczynał subtelnie się przemieniać, coraz więcej rozmyślał nad sobą i światem dookoła. Chyba nawet szybciej czytało mi się pierwszą połowę niż drugą, bo druga była dla mnie bardziej przewidywalna :)
      Ale tak, ja również często tak mam, gdy czytam u innych recenzje książek, które już wcześniej poznałam. Ktoś pisze, że podobało mu się to, to i jeszcze tamto, a ja wtedy myślę:"Co? Serio? Przecież to było idiotyczne. To i tamto było zdecydowanie lepsze!" :) Super, że ludzie są różni i mają odmienne zdania i sposoby myślenia, choć czasami ciężko ich zrozumieć :D

      Buziaki!
      Klaudia

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty