"Confess" - Colleen Hoover - Wydawnictwo Otwarte




Z racji tego, że niedawno swoją polską premierę miała najnowsza książka Colleen Hoover - "It ends with us" (no dobra, wcale nie najnowsza, ale u nas książki tej autorki pojawiają się duuuużo później niż za granicą), którą zamierzam kupić dopiero na Targach Książki w Krakowie, w międzyczasie postanowiłam zapoznać się z bardzo długo stojącą w mojej biblioteczce poprzednią książką Colleen - "Confess".

Tak się złożyło, że dopadła mnie niemoc czytelnicza i przesyt egzemplarzy recenzenckich, więc szukałam czegoś lekkiego i jednocześnie wciągającego, co wyciągnęłoby mnie z tego marazmu. A że przeczytałam chyba wszystkie poprzednie książki tej autorki i żadna z nich mnie nie zawiodła, postanowiłam i tym razem postawić na Hoover. Czy książka spełniła swoją rolę? Zapraszam do przeczytania recenzji.

Auburn, mimo młodego wieku, wiele w życiu przeszła. Gdy miała piętnaście lat, jej ukochany chłopak zmarł na raka. W dodatku jego rodzice uważali, że to tylko szczeniacka miłość i nie pozwolili dziewczynie być z nim do samego końca. Pewnego dnia musiała po prostu wyjść ze szpitala, wsiąść w samolot i wrócić do domu. Nigdy się z tym nie pogodziła.

"- Masz piętnaście lat, Auburn. Myślisz, że to, co do niego czujesz, jest prawdziwe, ale zapomnisz o nim w ciągu miesiąca. Ci z nas, którzy kochali go od dnia jego narodzin, będą musieli do śmierci cierpieć po jego stracie. To z tymi ludźmi powinien teraz być.

To dziwne uczucie wiedzieć w wieku piętnastu lat, że właśnie usłyszało się najbardziej brutalne słowa w całym życiu. Jak piętnastolatka miałaby bronić swojej miłości, kiedy wszyscy tę miłość lekceważą? Nie da się obronić braku doświadczenia i młodego wieku."

Obecnie ma 21 lat i właśnie przeprowadziła się do Teksasu. Znalazła mieszkanie z szaloną i nieco dziwną współlokatorką, która jest jednocześnie jej szefową w zakładzie fryzjerskim. Podjęła się tej marnej pracy, by jako tako utrzymać się w wielkim mieście. Ciągle szuka dodatkowego zarobku. Tak trafia do pracowni Owena.



Owen to rówieśnik Auburn. Po skończeniu szkoły średniej postanowił nie kontynuować nauki, lecz zająć się tym, co kocha - malowaniem. Otworzył własną pracownię, w której wystawia namalowane przez siebie obrazy... raz w miesiącu. Spokojnie wystarcza mu to na życie, więc nie szuka dodatkowej pracy. Jego obrazy są jednak nietypowe. Owen szuka inspiracji w anonimowych wyznaniach, które ludzie wrzucają mu przez szparę w drzwiach pracowni. Te, które go zainspirują, przenosi na płótno, a później sprzedaje.

< Co mną najbardziej wstrząsnęło? Na okładce książki jest napisane, że wszystkie wyznanie są prawdziwe. A uwierzcie - niektóre były naprawdę koszmarne. Momentami aż traciłam wiarę w ludzkość, ale na szczęście pozytywne również się pojawiały. >

"Czasem się zastanawiam, czy śmierć nie byłaby
łatwiejsza od macierzyństwa."

Do tej pory w prowadzeniu biznesu pomagała mu jego była dziewczyna - Hannah. Niestety Hannah postanowiła odejść, ponieważ czuła się niedoceniana, gdy Owen łapał wenę i całe dnie malował. Sytuacja była dość podbramkowa, ponieważ chłopak został sam na dwie godziny przed kolejną wystawą. Nie miał kto zająć się prowadzeniem finansów, więc przykleił do drzwi pracowni rozpaczliwe ogłoszenie o pracę dla asystentki. Tak poznaje Auburn. Choć właściwie należałoby powiedzieć - spotyka ponownie, bowiem okazuje się, że już wcześniej się spotkali, choć Auburn tego nie pamięta. 

" Potrzebna pomoc.
Zainteresowani - proszę pukać.
ROZPACZLIWIE POTRZEBNA!!
WALCIE W CHOLERNE DRZWI!! "


W jakich okolicznościach mieli okazję spotkać się wcześniej? Czy ponowne spotkanie zbliży ich do siebie? I czy rodzące się między nimi uczucie zdoła przetrwać mimo sekretów, które oboje skrywają?

Tego musicie dowiedzieć się sami :)



"Boję się, że nigdy nie przestanę porównywać życia
bez niego do życia, jakie prowadziłam z nim."

Ja powiem tylko, że Hoover jak zawsze poruszyła mnie do głębi. Jej książki są absolutnie wyjątkowe. Mimo że napisane lekkim językiem, cieniutkie - wydawać by się mogło, że kolejne przeciętne młodzieżówki, to jednak zawsze mają w sobie jakiś taki element - czy to absolutnie nietypowi bohaterowie, miejsce akcji czy sam totalnie genialny główny wątek, niepodobny do żadnego innego, które w życiu czytałam, a zazwyczaj wszystko razem - który sprawia, że dosłownie jaśnieją wśród innych przedstawicielek swojego gatunku (shine like a diamond :D). I są jedyne i niezastąpione. Tak. Zdecydowanie.

Kto się ze mną zgadza? ;)

" - Tak bardzo cię kocham - mówi bez tchu i z lękiem. - Zawsze będę cię kochał. Nawet kiedy już nie będę mógł.
Na te słowa potok moich łez przybiera na sile.
- I ja będę cię zawsze kochała. Nawet kiedy już nie powinnam."


Komentarze

  1. Na początku nie mogłam się do niej przekonać, wydawała mi się inna niż poprzednie książki Hoover, które znam. I ona jest faktycznie inna, nie taka lekka i przyjemna. A to dlatego, że bohaterowie bardzo dużo przeszli i opowieść przepełniona jest bólem. Zgadzam się z Tobą że pozornie książki Hoover mogą wydawać się zwykłą młodzieżowką ale każda jej książka ma w sobie to coś! Ostatecznie też mi się bardzo podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może się skuszę kiedyś.Może...
    Pozdrawiam.
    czytanestrony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. To już któryś post, w którym czytelnicy tak zachwycają się twórczością Hoover, która jest jeszcze przede mną! Sama mam ochotę na coś lekkiego, "In the end with us" ma moja siostra, więc może się w końcu na tę powieść skuszę :)
    I zazdroszczę Ci, że będziesz na Targach Książki w Krakowie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako, że sama rozpoczęłam swoją przygodę z Hoover dzięki „It Ends with Us”? Bardzo szybko wypełniłam swoją biblioteczkę jej książkami, niestety z racji przesytu ilości książek recenzenckich? Nawet nie mam kiedy siąść i przeczytać żadnej z pozycji 🙈 Wsród nich jest również „Confess”, więc żeby się nie zaspoilerować? Wrócę do recenzji jak już będę po lekturze tej książki :)

    Pozdrawiam, she__vvolf 🐺

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba muszę w końcu sięgnąć po jakąś książkę tej autorki gdyż widzę ją wszędzie na około, a sama nie miałam przyjemności jej poznać.
    Piękne zdjęcia, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że Hoover daleko do zwykłych młodzieżówek. Jej książki zawsze chodzą za mnie jeszcze długo po ich skończeniu. Ma kobieta talent do tworzenia przegenialnych opowieści. Confess jest inna, jeszcze mniej młodzieżowa niż poprzedniczki, i niesamowicie smutna. Kto to widział, żeby płakać na prologu... #niejestempłaczką :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Z kolei mnie Hoover nie potrafi skraść serca, a dawałam jej trzy szanse, więc nie wiem, czy skuszę się na kolejną...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo! A które jej książki czytałaś? Może coś doradzę :)

      Usuń
  8. Czytałam już "It ends with us" i z chęcią sięgnęłabym po kolejne książki Hoover! :)

    Karolina-comebook

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam nic tej Autorki, ale zdecydowanie chciałabym poznać jej prozę!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty