„Coś niebieskiego” – Emily Giffin – Wydawnictwo Otwarte



„To wszystko wydarzyło się tydzień przed planowaną datą mojego wesela. Wpadłam do Rachel, żeby przekazać jej wieść o odwołaniu ślubu. Tę trudną decyzję podjął mój narzeczony Dex, lecz ja szybko się zgodziłam, ponieważ miałam romans z Marcusem, jednym z jego przyjaciół. Pewnej szczególnie namiętnej nocy zaszłam w ciążę.”

Powyższy cytat idealnie opisuje charakter Darcy – głównej bohaterki książki „Coś niebieskiego”. Darcy jest dziewczyną z dobrego domu. Jej matka, choć niegrzesząca inteligencją, wiele lat wcześniej zdołała rozkochać w sobie bogatego stomatologa, który, zapatrzony w nią jak w obrazek i niedowierzający swojemu „szczęściu”, bardzo szybko postanowił ożenić się z tą piękną, młodą dziewczyną. Kiedy na świat przyszła Darcy, równie urodziwa jak jej matka, szybko zauważyła, że z urodą można o wiele szybciej i łatwiej zjednać sobie ludzi i zdobyć wielu „przyjaciół” niż bez niej. Od tego czasu stało się to jej głównym atutem. Zawsze najładniejsza i zawsze pewna siebie przyciągała do siebie ludzi jak magnes. Zawsze uwielbiana przez koleżanki, które traktowały ją jak swoją przywódczynię, w późniejszych latach zaczęła wzbudzać również zainteresowanie chłopców. Początkowo przebierała, wybrzydzała, spotykała się z kilkoma na raz, korzystała z życia i swojej urody. Później jednak, pomna nauk i „mądrości życiowych” swojej matki, postanowiła rozejrzeć się nieco szerzej w poszukiwaniu dobrego kandydata na męża, który zapewniłby jej dostatnie życie, oczywiście przy minimalnym zaangażowaniu z jej strony.

Z mężczyzną idealnym poznaje ją Rachel, najlepsza przyjaciółka Darcy. Rachel i Dex studiowali razem prawo i mężczyzna początkowo zainteresowany był drugą z przyjaciółek, jednak ona wolała skupić się na studiach i karierze niż chodzić na randki. Dlatego postanowiła przedstawić go Darcy, bo, jak doskonale wiedziała, ta nie przepuści żadnej okazji do uwiedzenia TAKIEGO mężczyzny. A Dex miał wiele do zaoferowania. Przystojny student prawa, szarmancki, kulturalny, inteligentny, hojny, a także, co dla Darcy miało już wtedy ogromne znaczenie, wręcz obrzydliwie bogaty. Darcy z miejsca zakochała się w nim bez pamięci. A i Dex nie pozostał obojętny, o co dziewczyna już doskonale zadbała. Nie grzeszyła inteligencją tak jak jej matka, ale znała wiele innych sposobów, by mężczyzna oszalał na jej punkcie. I tak się właśnie stało. Mimo pewnych braków w wiedzy, palnięcia od czasu do czasu jakiejś głupoty na temat sytuacji na świecie, polityki, geografii czy innych dziedzin nauki, Darcy rozkochała w sobie mężczyznę do tego stopnia, że ten przez wiele lat nie widział świata poza nią, wkrótce również się oświadczył. Rodzina dziewczyny była oczywiście tą sytuacją zachwycona. Zwłaszcza matka dziewczyny wychwalała Dextera pod niebiosa, nie mogła przecież wymarzyć sobie lepszego kandydata na męża dla swojej niezbyt mądrej, ale pięknej córki. Dex spadł im jak z nieba.



Jednak jeśli coś zbyt długo dobrze się układa, przestajemy to doceniać. Tak też było z Darcy. Początkowo zachwycona swoim idealnym chłopakiem, chciała spędzać z nim każdą wolną chwilę. Jednak po jakimś czasie przyszło znudzenie. Coraz częściej wychodziła na imprezy bez niego, czasem poflirtowała z jakimś chłopakiem, innym razem z jakimś się pocałowała, żeby nie wyjść z wprawy. Wraz z biegiem czasu jej zdrady stawały się odważniejsze, choć ona sama nie widziała w nich nic złego. Ciągle powtarzała, że po ślubie będzie idealnie wierną żoną, a do tego czasu taka zdrada to nie zdrada. Aż poznała Marcusa, jednego z drużb Dexa.

Marcus ani trochę nie był w jej typie. Co więcej – Darcy również nie była w jego typie. I jeszcze więcej – Marcus zaczął spotykać się z Rachel. Z Rachel, która zawsze była tą gorszą, tą brzydszą, tą, która wolała siedzieć z nosem w książkach niż spotykać się z mężczyznami czy wyjść na imprezę. I to ją wybrał Marcus. Darcy nie mogła tego zdzierżyć. Zaczęła patrzeć na Marcusa w zupełnie inny sposób, podrywać go, flirtować, przychodziła nawet do niego do domu albo specjalnie go upijała, żeby tylko się nią zainteresował. Marcus był nieugięty aż do momentu, kiedy po pijaku Darcy na siłę zdarła z niego ubrania i niemal wymusiła na nim, żeby się z nią przespał. Potem wielokrotnie powtarzała swoje zabiegi, mimo widocznej niechęci mężczyzny. Aż pewnego razu zaszła w ciążę. Wkrótce po tym podjęła decyzję o odwołaniu ślubu z Dexem, choć początkowo wcale nie była do tego pomysłu przekonana. Zaraz po tym zaczęła planować kolejny ślub, tym razem z Marcusem, najlepiej jak najszybciej, zanim zacznie być widać brzuch. Udaje, że nie widzi, jak bardzo mężczyzna nie chce wiązać się z nią na stałe. Poznaje go ze swoją rodziną, która, delikatnie mówiąc, nie jest zachwycona nowym chłopakiem swojej córki. A na wieść o ciąży i planowanym ślubie, niemal wydziedzicza dziewczynę. W międzyczasie Darcy dowiaduje się, że Dex od jakiegoś czasu spotykał się z Rachel, jej najlepszą przyjaciółką. Oczywiście obwinia o zdradę wszystkich dookoła, nie dostrzegając swoich win. Jeszcze bardziej angażuje się w związek z Marcusem, by pokazać światu, jak bardzo jest szczęśliwa w nowej roli.

Jednak tak naprawdę jej decyzje są okropnie płytkie. Pierwszy raz spotkała się ze zdradą i odrzuceniem w stosunku do siebie, a nie tak jak do tej pory, kiedy to wyłącznie ona rozdawała karty. Nie może się pogodzić z faktem, że została sama z dzieckiem i mężczyzną, który jest dobry jedynie w łóżku, ale tak naprawdę żadne z nich nie chce mieć ze sobą wzajemnie nic wspólnego. Jednak panicznie boi się po raz pierwszy w życiu zostać sama i polegać tylko na sobie, więc łapie się po kolei wszystkich desek ratunku…

Co wyniknie z kolejnych pochopnych decyzji podejmowanych przez Darcy? Czy uda jej się utrzymać przy sobie któregoś z jej dotychczasowych mężczyzn? Jak potoczą się jej losy, kiedy uświadomi sobie, że zostanie matką i odtąd nie będzie już odpowiedzialna tylko za siebie? Czy w ogóle zacznie być w jakimkolwiek stopniu odpowiedzialna? Czy uda jej się rozwiązać konflikt z jej najlepszą oraz, jak się wkrótce okaże, jedyną prawdziwą przyjaciółką?

Książka „Coś niebieskiego” idealnie obrazuje, jak kruche i krótkotrwałe mogą być relacje istniejące bez solidnego fundamentu. Pokazuje wielki problem opierania swojego życia na urodzie i dążeniu do wielkiego bogactwa w jak najmniej męczący sposób. Uświadamia, jak wiele możemy stracić, jeśli niczego w życiu nie traktujemy poważnie, jeśli nie doceniamy ludzi wokół siebie. W każdej chwili los może się odwrócić, a wtedy zostaniemy z niczym. Jeśli będziemy tylko wymagać i o wszystko obwiniać innych, a przy tym absolutnie nic nie damy od siebie, to pewnego dnia zostaniemy zupełnie sami. Jedyna nadzieja w tym, że zdołamy się w porę opamiętać i przewartościować swoje życie. Czy uroda i bogactwo na pewno są odpowiednimi priorytetami w życiu? Przeczytajcie tę książkę, a się dowiecie.


Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.


Komentarze

Popularne posty