„Niemka” – Armando Lucas Correa – Wydawnictwo Czarna Owca
„Niemka” to opowieść o dwóch
dwunastoletnich dziewczynkach, których historie poznajemy równolegle. Kolejne
rozdziały są poświęcone naprzemiennie małej Hannie i jej rówieśniczce Annie.
Historia Hanny zaczyna się w 1939 roku w Berlinie, natomiast Anny – w 2014 w
Nowym Jorku. Mogłoby się wydawać, że dwie dziewczynki żyjące w tak różnych
czasach nie mogą mieć ze sobą nic wspólnego, jednak wraz z kolejnymi
rozdziałami okazuje się, że łączy je niemal wszystko, a przede wszystkim –
wspólna historia. I to właśnie ta historia stała się punktem odniesienia i
sensem do napisania tej wspaniałej książki.
Hanna to bardzo rezolutna, wesoła
i ciesząca się życiem dziewczynka. Całe dnie spędza na zabawie i na poznawaniu
rodzinnego miasta – Berlina. Uwielbia biegać po różnych zakamarkach ze swoim
najlepszych przyjacielem – Leo. Nie rozstaje się również z aparatem, który dostała
od ukochanego papy, fotografuje wszystko, co wydaje jej się warte uwagi. Dwunastolatka
nie lubi spędzać czasu z dziewczynkami w swoim wieku, uważa, że są nudne, nie
chce bawić się lalkami, zabawa z przyjacielem wydaje jej się o wiele bardziej
fascynująca, ponieważ ciągle coś się dzieje. Hanna pochodzi z bardzo bogatej i
dostojnej rodziny. Jej rodzice są ważnymi osobistościami w mieście – ojciec jest
profesorem na uniwersytecie, a matka jest ceniona głównie ze względu na
rodzinę, z której pochodzi. A właściwie należałoby powiedzieć – była ceniona.
Miało to miejsce do czasu, kiedy w Niemczech zaczęli swoje panowanie naziści i
zaczęli prześladowanie wszystkich o „nieczystym” pochodzeniu.
Stopniowo życie rodziny
Rosenthalów zmieniło się nie do poznania. Już nie byli szanowanymi obywatelami
miasta. Zaczęto ich traktować jak najgorsze zło, na każdym kroku słyszeli, że
są brudni, że są złodziejami, że okradają ludzi czystej krwi i odbierają im to,
co im się należy. Mieszkańcy kamienicy, której byli właścicielami, poniżali ich
na każdym kroku, nie chcieli nawet jechać z nimi windą, spluwali na nich,
wyzywali od brudasów. Wymuszali na nich opuszczenie budynku, a najlepiej
wyjechanie z miasta. W bardzo krótkim czasie Rosenthalowie z najwyższego
szczebla społecznego spadli na najniższy, mimo że w ich życiu teoretycznie nic
się nie zmieniło. Nowa władza doprowadziła do tego, że musieli się ukrywać we
własnym z domu, z którego również chciano ich wyrzucić. Stracili pracę,
stracili poważanie u innych, odebrano im sens życia. A wszystko przez to, że,
choć obiektywnie wyglądali na rodowitych Aryjczyków, ich krew od pokoleń była
skażona. Byli brudni, bo mieli żydowskie korzenie.
Hanna jest bardzo dojrzała jak na
swój wiek. Od początku ma świadomość sytuacji, wie, co się dzieje w mieście i dlaczego
ludzie ich prześladują, choć oczywiście tego nie rozumie. Nie wie, dlaczego
przez swoje pochodzenie jest uważana za gorszą. Boli ją, że zabroniono jej
chodzić do szkoły i widywać się z dziećmi z sąsiedztwa. Nie może nawet zamienić
z nimi słowa. Ma swojego ukochanego przyjaciela, jednak w głębi duszy przeżywa
utratę koleżanek, brakuje jej kontaktu z rówieśnikami. U Hanny nie widać
żydowskich korzeni – ma typowo aryjską urodę, jasne włosy i niebieskie oczy,
dzięki czemu może bezkarnie biegać po mieście. Pewnego dnia jej zdjęcie trafia
nawet na okładkę magazynu dla aryjskiej młodzieży – „Niemka”. Później jest z
tego powodu wyśmiewana i prześladowana przez żydowskie dzieci. Gubi się w swoim
życiu, nie wie, kim jest. Nigdzie nie przynależy w pełni, raz gnębią ją jedni,
a za chwilę drudzy, co dziewczynka bardzo przeżywa.
W końcu sytuacja w mieście staje
się na tyle napięta, że ojciec Hanny zostaje aresztowany pod pretekstem
rutynowych przesłuchać. Jednak wszyscy dokładnie wiedzą, co go czeka, więc
matka zaczyna załatwiać wszelkie dokumenty potrzebne do emigracji z kraju.
Planują wyjechać na Kubę, a później dalej – do Nowego Jorku. W końcu Herr
Rosenthal zostaje wypuszczony z więzienia i wraca do domu w opłakanym stanie,
zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Krótko po tym cała rodzina trafia na
pokład statku St. Louis, który ma ich dowieźć na Kubę, gdzie, jak mają
nadzieję, czeka na nich lepsze, bezpieczniejsze życie.
Anna Rosen mieszka w Nowym Jorku.
Wychowuje ją samotnie matka, ojca nigdy nie poznała. Zginął, gdy jej mama była
w trzecim miesiącu ciąży, nigdy nie zdążyła powiedzieć mężowi, że będą mieli
dziecko. Kobiety nie mają o mężczyźnie zbyt wielu informacji, ponieważ był
skrytym i małomównym człowiekiem. Właściwie jedyne, o czym wiedzą to to, że
wychował się na Kubie pod opieką ciotki, a później wyjechał do Nowego Jorku.
Jego rodzice zginęli w katastrofie lotniczej, gdy był dzieckiem.
Anna nie ma łatwego życia. Jej
matka przez wiele lat nie dopuszczała do siebie myśli, że jej mąż nie żyje.
Pewnego dnia wyszedł rano z domu i już nie wrócił. Ciągle przekonywała siebie i
córkę, że pewnego dnia po prostu znowu wejdzie do domu. Opiekowała się Anną do
momentu, aż uznała, że córka poradzi sobie bez niej i pogrążyła się w rozpaczy.
Przestała wychodzić z domu, ciężko ją było namówić nawet na opuszczenie łóżka w
ciemnym pokoju. Role się odwróciły i teraz to córka musiała zająć się matką. Dziewczynka
musiała szybko dojrzeć. Przez cały czas utrzymywała również silną, niewidzialną
więź z ojcem. Przechowywała jego zdjęcie na szafce przy swoim łóżku, zwierzała
mu się z problemów, opowiadała o spędzonym dniu. Gdy była młodsza, ciągle
wierzyła, że tata do nich wróci. Później wyszło na jaw, że jednak zginął
tragicznie w zamachu na World Trade Center, lecz matka nie przyjęła tego do
wiadomości i utrzymywała córkę w kłamstwie. Kiedy Anna się o tym dowiedziała,
miała do matki ogromny żal, lecz w końcu pogodziła się z przeszłością i
przestała wypatrywać ojca. Więź jednak pozostała i nadal rozmawiała z nim
każdego wieczora przed snem.
Anna i jej matka żyły przez wiele
lat w swoim ustalonym rytmie dnia. Dziewczynka zajmowała się domem, opiekowała
matką, przekazywała jej co ważniejsze informacje, rachunki i tym podobne.
Jednak pewnego dnia do ich domu dotarła paczka z dalekiej Kuby od niejakiej
Hanny Rosen i wywróciła ich życie do góry nogami. W paczce znajdowało się
mnóstwo zdjęć, negatywów, pocztówka ze zdjęciem ogromnego statku oraz stary
magazyn z pewną jasnowłosą dziewczynką na okładce, tak bardzo podobną do
dwunastoletniej Anny…
Co łączy te dwie na pozór
niemające ze sobą nic wspólnego historie? Czy Hanna Rosen to ta sama kobieta,
która jako dwunastoletnia dziewczynka trafiła na pokład ogromnego statku w
drodze ku lepszemu życiu? Jak potoczyła się jej historia? Czy jej rodzinie
udało się przeżyć i zacząć wszystko od nowa w zupełnie innym miejscu? I czy
Anna, dwunastolatka z Nowego Jorku, zdoła odkryć pochodzenie swojej rodziny?
Kim był jej ojciec i jakie tajemnice zabrał ze sobą do grobu?
Tego i o wiele, wiele więcej
możecie dowiedzieć się, czytając tę wspaniałą powieść historyczną opartą na
faktach. Gwarantuję, że historie dwóch dziewczynek poruszą Was do głębi i uronicie
niejedną łzę nad niesprawiedliwościami tego świata. To opowieść napisana
pięknym, a zarazem prostym i trafiającym do serca językiem. Jest także
przedstawiona w sposób bardzo realistyczny, bohaterowie dosłownie pojawiają nam
się przed oczami i przeżywamy wszystkie sytuacje razem z nimi. Cierpimy,
cieszymy się i płaczemy wspólnie. Wspaniała i jednocześnie bardzo bolesna
historia. Zdecydowanie warta przeczytania.
Za egzemplarz bardzo dziękuję
Wydawnictwu Czarna Owca. Prawdopodobnie sama nie sięgnęłabym po tę książkę,
ponieważ nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, a bardzo dużo wniosła do mojego
życia. Dodatkowo mogłam podzielić się z Wami moim spostrzeżeniami na jej temat,
co jest dla mnie bardzo ważne. Dziękuję!
Komentarze
Prześlij komentarz