„Eva Teva i więcej Tev” – Kathryn Evans – Wydawnictwo YA!
Ileż razy zdarzało nam się mówić,
że nie chcielibyśmy się zestarzeć, że pragniemy być wiecznie młodzi? Ile razy
chcieliśmy zatrzymać czas i przeżywać wielokrotnie ten sam dzień? Każdemu, kto
choć raz wypowiedział w głowie takie życzenie, polecam przeczytanie książki „Eva
Teva i więcej Tev” - gwarantuję, że przestaniecie patrzeć na nie w ten sposób.
W tym przypadku pobożne życzenie może okazać się przekleństwem.
Teva jest na pozór zwyczajną
nastolatką. A w każdym razie tak uważają jej znajomi i chłopak. Dziewczyna
chodzi do szkoły, pasjonuje się krawiectwem, a do tego jest zakochana po uszy w
Olliem. Ot, jak wiele innych dziewczyn. Nigdy natomiast nie zaprasza przyjaciół
do swojego wielkiego, otoczonego wysokim murem domu. Dlaczego? No cóż, Teva ma
dość dziwną „przypadłość”. A mianowicie raz do roku, w okolicy swoich urodzin,
rozdziela się na dwie osoby. Nowa wersja przejmuje życie i wspomnienia
poprzedniej. Natomiast poprzednia zostaje na zawsze uwięziona w wielkim domu,
bez możliwości wychodzenia na zewnątrz i kontaktowania się z kimkolwiek. Takich
wersji w domu jest już kilkanaście – zaczynając od najmłodszej, trzyletniej
Evy, na piętnastoletniej Tevie kończąc. Ach, zapomniałabym – „poprzednie” wersje
przestają się starzeć. Zostają uwięzione nie tylko w domu, ale też w ciele i
umyśle dziewcząt, którymi były przed podziałem.
Historię Tevy poznajemy w
momencie rozdzielania się jej na Piętnastkę i nową Tevę – przyszłą Szesnastkę.
I nie byłoby w tym nic (subiektywnie) nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że tym razem
po podziale wszystko przebiega nieco inaczej. Nowa Teva mimo przejęcia
wspomnień i uczuć swojej poprzedniczki, nie odczuwa ich już tak samo
intensywnie. Ma problem z uczuciami do Olliego, ceni ich wspólne wspomnienia,
ale nie jest nim tak zafascynowana jak Piętnastka. Podchodzi też do życia dużo
poważniej i dużo bardziej odpowiedzialnie, zwłaszcza w kwestii szkoły i swojej
przyszłej kariery, z czego wynikają nieporozumienia między nią a jej chłopakiem
– lekkoduchem. Jako pierwsza ma odwagę marzyć i planować – chciałaby pójść na
studia i dalej się rozwijać, zamiast po roku utknąć do końca życia w starym
domu. Natomiast główną różnicą między poprzedniczkami, a szesnastoletnią Tevą
jest to, że jej kolejna wersja zaczyna upominać się o podział o wiele szybciej,
a mianowicie już po sześciu miesiącach.
Nowa Teva jest zdezorientowana i
przerażona. Zaczyna się zastanawiać, czy musi w końcu podzielić los swoich „sióstr”,
jak w głębi duszy o nich myśli. Nie chce wieść takiego życia i szuka
alternatywnych rozwiązań. Zakłada bloga, w którym opisuje swoje problemy, szuka
wsparcia i pomocy. W końcu uznaje, że jedynym sposobem na uniknięcie
przekleństwa jest powiedzenie o sobie światu. Utwierdza ją w tym fakt, że Piętnastka
coraz częściej i odważniej się buntuje przeciwko swojemu losowi, a w końcu zaczyna
wymykać się z domu, żeby spędzić czas ze swoim chłopakiem i znajomymi, za
którymi najzwyczajniej w świecie tęskni. Sytuacja robi się nieciekawa, kiedy
obie zaczynają pojawiać się w tych samych miejscach. Ludzie są zdezorientowani
i zaczynają coś podejrzewać, głównie Ollie, dla którego Teva raz jest oschła, a
raz nie może się od niego odkleić. Zwłaszcza, że dwie dziewczyny, które
teoretycznie są tą samą osobą, mają zupełnie odmienne usposobienia. Pewnego
dnia nowa Teva trafia do szpitala, gdzie chce opowiedzieć o sobie lekarzowi.
Powstrzymuje ją przed tym matka, która całe życie poświęciła temu, by ukrywać i
chronić kolejne wersje swojej córki. Tevie natomiast udaje się w końcu wydusić
z kobiety prawdę na temat swojego ojca i wczesnego dzieciństwa… co całkowicie
zmienia sytuację.
Czy Tevie uda się w końcu ujawnić
swoją historię? Co takiego na temat ojca dziewczyny ukrywała jej matka przez
szesnaście lat? Jak nowe informacje wpłyną na rozwój wydarzeń? Kim okaże się
tajemniczy Pan Fikser z bloga Tevy? I przede wszystkim – czy dziewczynie uda
się uniknąć przemiany i wieść dalej swoje życie, czy będzie musiała oddać je
kolejnej wersji? I jakim kosztem?
Ta książka jest debiutem
literackim Kathryn Evans. Aż ciężko w to uwierzyć, bo według mnie jest
absolutnie genialna. Pomysł na historię, realizacja tego pomysłu, oprawa
graficzna (tutaj pokłony dla wydawnictwa YA! <3) – majstersztyk. Jestem
pewna, że autorka tak znakomitej książki jeszcze wiele razy pozytywnie nas
zaskoczy i na pewno wkrótce będzie o niej głośno.
Książkę zaczęłam czytać niemal od
razu po świetnej „Margo” i nie spodziewałam się, że coś będzie w stanie
spodobać mi się równie mocno. Spodobało. Bardziej. Moja ocena – w pełni
zasłużone 10/10. Gorąco polecam!
Zapraszam również na instagramowe
konto wydawnictwa YA! (@ya_tu_czytam), gdzie możecie zobaczyć moje zdjęcie tej
książki J
Zachęcająca recenzja! Na pewno przy następnym zamówieniu rozważę jej zakup <3
OdpowiedzUsuńOoo, zachęciłaś zachęciłaś! :D Może sobie zażyczę ją na urodziny ;D <3
OdpowiedzUsuń