"Player one" - Ernest Cline - Wydawnictwo Feeria Young



Pewnie zastanowi Was, co na tym blogu robi recenzja... filmu, prawda? ;) Tak zakładam, ponieważ kiedy po raz pierwszy wrzuciłam książkę "Player one" na bookstagrama i na stories, jakieś 90% z Was nie miało pojęcia, że taka książka w ogóle istnieje, tytuł kojarzyliście tylko z filmem, który niedawno wszedł do kin. Mam nadzieję, że i tym razem choć część z Was zaskoczę i skłonię do przeczytania książki, ponieważ jest tak samo dobra jak film (a może i lepsza, bo przecież mocniej działa na wyobraźnię). Zapraszam na recenzję!

Akcja "Player one" rozgrywa się w 2045 roku. Świat wygląda zupełnie inaczej niż ten, który znamy i w którym żyjemy. Jest przeludniony, zaniedbany, chylący się ku upadkowi. Z powodu braku miejsca ludzie zaczęli budować "baraki" z przyczep kempingowych, stawianych jedna na drugiej, po kilka-kilkanaście w górę. W ten sposób zaczęły powstawać stosy. Już samo wejście i zejście po nich było niebezpieczne, ale nie mieli innego wyjścia, gdzieś musieli mieszkać. 

Życie ludzi również nie jest łatwe. Oprócz zdobycia jakiego-takiego miejsca zamieszkania są również ogromne problemy z pracą, a co za tym idzie, nie ma za co kupić jedzenia. Jedzenie jest na przydział jak w naszym PRL-u, domownicy dostają określoną ilość kartek. Wydawać by się mogło, że w takim świecie ludzi już nic nie cieszy, ich życie bardziej zasługuje na miano egzystencji, przetrwania, a nie prawdziwego życia. A jednak nie do końca, ponieważ jest coś takiego, co każdego ranka motywuje mieszkańców do wstania z łóżka, do przeżycia kolejnego dnia...



OASIS. Wirtualna rzeczywistość. I to nie byle jaka, skoro niemal wszyscy wolą przebywać tam, niż wieść normalne życie. To w OASIS dzieci mogą chodzić do szkoły, nawet te biedne, które w normalnych warunkach nigdy nie mogłyby sobie na to pozwolić. To tam matki zostawiają dzieci, kiedy muszą biec z jednej pracy do drugiej, by jakoś związać koniec z końcem. Przecież wystarczy tylko założyć okulary...

James Halliday stworzył OASIS po to, by ludziom żyło się lepiej w tych parszywych czasach. Po to, by mieli gdzie uciec po kilkunastu godzinach pracy, której nienawidzą. Po to, by mogli tam być sobą albo... kimś zupełnie innym. Zawsze jednak powtarzał, że trzeba zachować umiar, że nie można całkowicie zatracić się w tym świecie. Że trzeba pamiętać, który świat jest prawdziwy. 

Stworzenie OASIS przyniosło Hallidayowi ogromną sławę i jeszcze większe bogactwo. Jednak nie od dziś wiadomo, że pieniędzy nie można ze sobą zabrać do grobu. Niektórzy próbują, ale Hallidaya zupełnie to nie interesowało. Bogactwo było dla niego jedynie skutkiem ubocznym projektu, który stworzył. Dlatego tuż przed swoją śmiercią zorganizował konkurs dla wszystkich użytkowników OASIS. Informacja o nim wyświetliła się wszystkim w tym samym momencie. W momencie, gdy Halliday zmarł. Twórca OASIS, nieustannie zafascynowany wspaniałymi latami 80-tymi, poukrywał w swojej wirtualnej rzeczywistości zagadki, które może odnaleźć i odgadnąć jedynie osoba naprawdę dobrze znająca i rozumiejąca ówczesną kulturę. Ta osoba, gdy wygra, odziedziczy wszystko. Całą fortunę Hallidaya i prawa do rządzenia OASIS. Pewnie domyślacie się, co będzie miało miejsce później...



Po wielu latach poszukiwań, nadal nie udało się nikomu odnaleźć żadnej zagadki, a co dopiero mówić o jej rozwiązaniu. Kiedy niemal wszyscy stracili nadzieję i uznali konkurs Hallidaya za wymysł starego dziwaka niemający odzwierciedlenia w rzeczywistości, nagle na tablicy wyników pojawia się jedno nazwisko, a właściwie nick. Parzival. Wade Watts. Młody chłopak, nastolatek, mieszkający w przyczepie w skrajnie biednej dzielnicy. Odgadł pierwszą zagadkę, a to ruszyło machinę i zmieniło wszystko.

Więcej Wam nie zdradzę, resztę przygód będziecie musieli odkryć sami wraz z bohaterem :) Mam nadzieję, że tym krótkim opisem udało mi się zachęcić Was do sięgnięcia po książkę i do obejrzenia filmu. Dla mnie są one równe. A właściwie równie dobre. Książka niesamowicie działa na wyobraźnię, a film ma niesamowite efekty specjalnie, grafikę, muzykę, grę aktorską... no po prostu och i ach :) Ja byłam zachwycona. Zarówno książka, jak i film, pochłonęły mnie do tego stopnia, że OASIS nie wychodziło mi z głowy (a może moja głowa z OASIS ;) ) przez wiele dni. Rewelacyjny pomysł, rewelacyjne wykonanie = rewelacyjna fabuła i rewelacyjne oderwanie od rzeczywistości. Polecam każdemu - młodszym i starszym, niezależnie od wieku i gustów czytelniczych - myślę, że każdy odnajdzie tutaj coś dla siebie :)

Za książkę w ramach mojej nowej współpracy serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria Young :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty